A więc mamy już drugi rozdział :)) Zapraszam do czytania i komentowania - jestem bardzo ciekawa, jak Wam się podoba ten rozdział. Jednocześnie zapraszam do zadawania mi pytań na asku: http://ask.fm/HaleyElena Jeśli macie ochot zapraszam także na mojego drugiego bloga http://historie-milosci-draco-hermiona.blog.onet.pl/
Dziękuję za tak liczne odwiedziny i komentarze! Za wszystkie miłe słowa <3 Jesteście cudowni! Notkę dedykuję wszystkim czytelnikom :*
Dziękuję za tak liczne odwiedziny i komentarze! Za wszystkie miłe słowa <3 Jesteście cudowni! Notkę dedykuję wszystkim czytelnikom :*
Następną lekcją tego dnia było zielarstwo. Profesor Sprout kazała dobrać się wszystkim w pary. Hermiona była w parze z Eleną, jednak nie można powiedzieć, że z własnej woli. Brunetka odwróciła się do Harry'ego, aby zapytać czy będą w parze, kiedy niespodziewanie dostała w twarz rękawiczką ze smoczej skóry. Odwróciła się gwałtownie. Za nią stała uśmiechnięta Leni. Dziewczyna zamachnęła się i rzuciła w kuzynkę drugą rękawiczką, po czym w podskokach do niej podeszła. Hermiona patrzyła na nią zdezorientowana.
- Jesteśmy razem w parze, cieszysz się?! - krzyknęła Leni, po czym klasnęła w dłonie.- A kto tak zadecydował? - przekomarzała się Granger.
- No... ja! - zaśmiała się blondynka - Rodzina musi trzymać się razem - szepnęła jej na ucho. Hermiona pokiwała głową w geście zrozumienia.
- Przesadzicie dzisiaj w parach Koroplacki. Ktoś wie, co to jest? - zapytała profesorka. Hermiona i Elena równocześnie podniosły rękę w górę. Elena pragnąc odpowiedzieć na to pytanie, zaczęła podskakiwać i krzyczeć: "Ja powiem, ja!". Profesor Sprout uśmiechnęła się pod nosem:
- Bardzo proszę, panno Snape - Elenie zaświeciły się oczy, i gestykulując (na dłoniach miała rękawice) zaczęła opowiadać:
- Koroplacki to takie kochane roślinki, które rosną tylko pod drzewami. Są strasznie brzydkie, ale słodkie bo wyglądają jakby były smutne. Mają brązowy kolor, pokryte są korą drzew, i mają grubą łodygę, z której robi się Eliksir Wzmacniający. Trzeba je często przesadzać, bo muszą być zakopane w świeżej, mokrej ziemi. Ale ziemia musi być podlewana przegotowaną wodą z dodatkiem soku z cytryny - w tym momencie zamachnęła się tak mocno, że uderzyła Hermionę w oko. Gryfonka syknęła z bólu.
- Kurwa, Leni! - pisnęła. Elena jednak była tak przejęta swoim wywodem, że nie zwracała uwagi na Granger. Zgrabnie się ukłoniła, po czym uśmiechnęła się do profesorki.
- Bardzo dobrze. Pięć punktów dla Slytherinu, panno Snape. Yyy... Panno Granger? Wszystko w porządku? - profesor Sprout zwróciła się do Hermiony, która cały czas tarła oko. Elena spojrzała na kuzynkę i przechyliła głowę w bok.
- Ojej, Hermi! - pisnęła - Coś ci się stało w oko... - Hermiona spojrzała na nią, jakby pytała: "No co ty, serio?". Oko piekło ją już mniej, ale wciąż miała zaczerwienione.
Dziewczyny przystąpiły do pracy. Najpierw Leni wyjęła spod blatu wielką donicę, którą postawiła z wielkim impetem przed kuzynką, Hermiona w ostatniej chwili zabrała dłoń, którą to niechybnie Snape by zgniotła. Następnie nasypały świeżej ziemi do donicy, a potem we dwie mocowały się z Koroplackiem, którego nie mogły wyrwać z poprzedniej doniczki. Kiedy im się udało, były całe umazane w ziemi. Z zadowoleniem przysypały roślinę w nowym pojemniku. Hermiona otarła czoło brudną rękawiczką, zostawiając na twarzy wielką smugę błota. Malfoy nie mógł powstrzymać się przed kąśliwym komentarzem.
- Granger, to twoje środowisko naturalne, tak? - Gryfonka zaczerwieniła się ze złości, ale zignorowała uwagę blondyna. Wzięła średniej wielkości fiolkę, zagrzała w niej wodę i wlała soku z cytryny. Malfoy nie odpuścił. Musiał wyprowadzić ją z równowagi.
- Granger, to na twojej twarzy to błoto czy szlam? - zapytał śmiejąc się głupkowato. Hermiona nie wytrzymała i wylała zawartość swojej fiolki prosto na twarz Dracona, a potem rozsmarowała mu na twarzy garść ziemi.
- Ała, wredna szlamo! Moje oczy!! To szczypie - panikował blondyn.
- Błoto, Malfoy. Takie samo jak na twojej parszywej gębie! - odkrzyknęła. Blaise Zabini stojący obok Malfoya, ze śmiechu zatoczył się do tyłu i upadł na grządki pelargonii.
- Pożałujesz tego, Granger - warknął Malfoy. Wybiegł ze szklarni, nie zważając na wołającą za nim Sprout. Zabini wstał z połamanych grządek i podszedł do Hermiony.
- Dziękuję ci! Nadałaś mojemu życiu sens - rzekł, teatralnie ścierając łzy z policzków. Hermiona uśmiechnęła się do niego, i jeszcze raz przygotowała roztwór do podlania Koroplacka.
Kolejne lekcje minęły jej bardzo szybko. Po zielarstwie poszły z Eleną umyć się w Łazience Prefektów, a później udały się do Wielkiej Sali na lunch. Ginny, która usłyszała od Harry'ego o akcji którą odwaliła na zielarstwie Granger, wychwalała swą przyjaciółkę w niebiosa. Dzień minął w zastraszającym tempie.
Zrobiła sobie lekki makijaż i wyszła z łazienki. Postanowiła iść do Ginny na plotki. Otworzyła drzwi... i krzyknęła. Za drzwiami stała Leni, uśmiechając się jak psychopata.
- Dżisys, Leni! Ale mnie wystraszyłaś - złapała się za serce. Elena zaśmiała się i wyciągnęła kuzynkę z pokoju.
- Przyszłam po ciebie, bo zaraz mamy szlaban - zmarszczyła lekko nos.
- Szlaban? To już? - Hermiona zerknęła na zegarek. 19:48. - O kurde, ale ten czas leci.
- Zapierdala jak głupi - El zachichotała. Spojrzała na swoją kuzynkę i uśmiechnęła się. - Wyglądasz bosko! Musisz mi pożyczyć tych legginsów - zawyrokowała.
- Spadaj! Nic ci nie pożyczę!
- Nie bądź dupa wołowa! - Elena popchnęła niczego niespodziewającą się Hermionę, a ta zatoczyła się lekko i wpadła na ścianę. Spojrzała na kuzynkę i krzyknęła:
- Nie żyjesz!! - Leni pisnęła i zaczęła uciekać. Granger ruszyła za nią i goniła ją aż pod gabinet Mistrza Eliksirów. Wszyscy już tam stali.
- Zaraz cię złapię, El! - krzyknęła, udając zdenerwowanie. Panna Snape znowu pisnęła i schowała się za Zabinim. Hermiona chciała już coś krzyknąć, ale z gabinetu wyczłapał się wkurzony nauczyciel.
- Co tu się dzieje?! - krzyknął. Elena wyszła zza Blaise'a i stanęła obok ojca. Wyciągnęła do niego rękę z otwartą dłonią:
- Siema ojciec! High five - Severus spojrzał na nią jak na mądrą inaczej, ale nie przybił z nią piątki. Elena udała zasmucenie i zrezygnowana opuściła rękę.
- Boże, co za geny... - mruknął Sev. Elenie zaświeciły się oczy i spojrzała na niego mrugając. Snape zignorował jednak córkę, i rzekł do reszty:
- Nie chce mi się wymyślać dla was żadnej kary, więc posiedzicie sobie dziś w moim gabinecie. Do północy, potem drzwi się otworzą i możecie wrócić do siebie. A teraz wybaczcie... idę - uśmiechnął się przebiegle. Był już przy drzwiach, kiedy odwrócił się do nich i rzekł:
- W barku, El - spojrzał na córkę, a ta podskoczyła z radości.
- Dzięki, tatkuuu. Kiski lovki dla ciebie - i przesłała mu całusa w powietrzu. Mężczyzna klepnął się dłonią w czoło i mruknął coś jak: "po matce, na pewno po matce jest taka". Trzymając już rękę na klamce ponownie się odezwał:
- Potter! Ty się tu do niczego nie dotykaj... Jak Merlina kocham, tylko ty i Longbottom zawsze coś psujecie... - i wyszedł. Elena w tym czasie doskoczyła do barku i wyjęła z niego dwie butelki Ognistej Whisky.
- Kocham mojego tatuńcia - krzyknęła stawiając butelki na podłodze. Klapnęła tyłkiem obok alkoholu i gestem ręki zachęciła pozostałych do tego samego. Obok niej usiadła Hermiona, potem Harry, Pansy, Draco i Blaise. Stworzyli małe kółko. Elena zaklęciem przywołała sześć szklanek i nalała każdemu whisky.
- No to skoro mamy dziś mała libację, wypadałoby się nieco pogodzić - klasnęła w dłonie. Zabini zaraz podłapał temat i rzucił się na Hermionę z teatralnym szlochem.
- Och, wybacz mi moja miłości! Me serce umiera z rozpaczy gdy patrzę na twą nienawiść do mnie! Bądź mi łaskawa wybaczyć - wykrzykiwał udając, że płacze w jej ramię. Dziewczyna zachichotała. Blaise spojrzał na nią oczami a'la kot ze Shreka i rzekł:
- Wybaczysz? - zrobił smutną minę.
- Wybaczę - zaśmiała się Granger.
- Jestem Blaise Zabini, moja miłości - wyciągnął do niej rękę.
- Hermiona Granger, popaprańcu - uścisnęła jego dłoń. Spojrzał na nią przechylając głowę i wpatrywał się w nią przez chwilę. Hermiona nie wiedziała co się dzieje.
- Ojojoj, Mionuś, ale masz brzydkie oko - zawyrokował.
- Tylko jedno? - zaśmiała się Granger. Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Nooo, o to - wskazał jej lewe oko - jakieś takie sine i czerwone masz - Hermiona prychnęła i spojrzała na Leni, tamta jednak udawała, że czyta etykietę Ognistej. Blaise uśmiechnął się i wyciągnął rękę do Harry'ego.
- Chodź no tu Pottuś, będziem się ściskać - kiedy Harry podał mu rękę, Blaise pociągnął go do siebie i przytulił. Zabini zagwizdał cicho.
- Pottuś, ale masz sexy ciałko - Harry się zarumienił. Pansy Parkinson spojrzała na Pottera i w duchu przyznała, że trochę mu się wyprzystojniało, no. Z uśmiechem podała mu swoją dłoń, a potem zwróciła się do Hermiony.
- Te, Granger! Fajne łaszki - puściła jej oko. Hermiona zachichotała i podziękowała. Malfoy z wyniosłą miną rzekł:
- No dobra, pokój z wami...
- A łazienka z tobą - wyrwało się Granger. Harry zakrztusił się swoją whisky, no co Blaise rzucił mu się na ratunek:
- Lecę już, mój kochasiu! - i klepnął go w plecy, tak że Harry'emu spadły okulary. Złapała je Elena i założyła na nos.
- Wyglądam mądrowato? - zapytała z uśmiechem.
- Ty idiotko! Nie znasz odmianów? - zaśmiała się Granger. Leni udała oburzenie, a cała reszta zaśmiewała się z koleżanek. El oddała Harry'emu okulary i wróciła do picia. Zabini zaczął przyglądać się Malfoyowi.
- Czego się na mnie gapisz, homosie jeden? - zaśmiał się blondyn.
- Eeej! Tylko nie homosie! - Blaise lekko uderzył kolegę w ramię. Blondyn udawał, że go to zabolało i rozmasowywał ramię. - Hehe, ale masz oczy. Pasujecie do siebie z Mionką.
- Blaise!! - wykrzyknęli w tym samym czasie Hermiona i Draco.
- Ej, mam pomysł! Poróbmy jakieś sexy eliksiry - zaproponowała Granger. Malfoy spojrzał na nią zaciekawiony, kiedy użyła słowa "sexy". Elena klasnęła w dłonie i szybko dopiła swoją szklaneczkę z whisky.
- Yah! Ale będzie seeeexyyy - zawołała Pansy. Wszyscy podeszli do regału Severusa i zaczęli wyciągać jakieś składniki. Elena stanęła na biurku i krzyknęła:
- STOP! haha, ale jestem wysoka - okręciła się na biurku w okół własnej osi. Czuła, że alkoholu powoli rozpływa się po jej żyłach - No to ludziska! Robimy tak: ja będę w parze z Blaisem, Hermiona z Draco, a Pansy z Harrym. I robimy jakieś eliksiry, ale dodajemy cokolwiek żeby wyszło coś śmiesznego!
- A skąd będziemy wiedzieć, że wyszło coś śmiesznego? - zapytał Harry. Wszyscy spojrzeli na niego jak na mądrego inaczej.
- Ojeeeej! No to chyba proste! Jutro będziemy mieli gotowe trzy eliksiry, więc dolejemy je do czyjegoś napoju i zobaczymy co się stanie - Elena zaśmiała się i zeskoczyła z biurka, wprost na plecy Blaise'a. Chłopak zaniósł przyjaciółkę pod regał i zaczęli wybierać składniki. Hermiona zgarnęła wolny kociołek i wkładała do niego różne składniki.
- Granger! - zawołał Draco - Łap ślinę jednorożca! - i rzucił w nią fiolką ze składnikiem. Hermiona wykazała się niezłym refleksem i złapała szkło. Do kociołka włożyła również butelkę Ognistej i ruszyła w stronę Draco. Chłopak wziął od niej kociołek i usiedli na podłodze.
- No to co tworzymy, Granger? - zapytał.
- Eliksir - odpowiedziała.
- A jaki?
- Sexyyyyyy - zawołała. Po chwili usłyszeli krzyk Pansy.
- Hermiona, ty łajzo! Zabrałaś całą butelkę Ognistej!!
- A, skąd! - skłamała.
- No przecież widzę, że masz! - nie poddawała się Parkinson. Hermiona wyciągnęła palec w stronę blondyna i oskarżycielskim tonem rzuciła:
- To on zajebał! - Pansy spojrzała na Malfoya z żalem, po czym podeszła do barku i wyjęła jeszcze jedną butelkę Whisky.
- Butelka na parę - mruknęła pod nosem i poczłapała się do Pottera.
Hermiona wrzuciła do kociołka pociętą mandragorę, nalała pół fiolki śliny jednorożca, dosypała sproszkowany smoczy ząb. Malfoy w tym czasie pokroił oko węża na ćwiartki i wrzucił je do gotującego się eliksiru.
- Motyla noga... - mruknął Draco. Hermiona spojrzała na niego.
- Co się stało?
- Nic...
- No poooowiedz - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Granger, naprawdę nic... - mruknął Draco.
- Nie powiesz? No Dracusiu, nie bądź taki - zamrugała oczami w jego stronę. Malfoy zaśmiał się.
- Ja pierdolę, Granger... Jesteś niemożliwa! Naprawdę nic się nie stało, nie wiem o co ci chodzi...
- To skąd ta motyla noga? Hę? - zapytała Granger patrząc mu prosto w oczy. Malfoy dopiero teraz zauważył, że faktycznie miała sine oko.
- Składnik? - odpowiedział pytaniem blondyn. Hermiona klepnęła się dłonią w czoło i wpadła w histeryczny śmiech. Malfoy śmiał się razem z nią, a potem pyrgnął ją w ramie.
- Czego? - zapytała grzecznie.
- Całkiem fajna z ciebie szlama, wiesz? - powiedział do niej, a ona pokazała mu tylko język i nalała im kolejną szklankę alkoholu. Hermiona mieszała swój eliksir, kiedy rozległ się głośny wybuch.
- HAHAHAHAHAHAHAHA, kurwa POTTER! - ryknęła Pansy. Harry się zarumienił.
- Cioooooooo?! - umazana na twarzy czymś różowym Elena znalazła się zaraz obok nich. Draco i Hermiona też podeszli.
- Hahahaha, ten wariat dolał sok z muchomorów do śliny jednorożca - zawyła czarnowłosa, kładąc się ze śmiechu na podłodze. Wszyscy w okół ryknęli głośnym śmiechem, tylko Potter stał zawstydzony.
- Nie martw się, Harry. Eliksiry nigdy nie były twoją mocną stroną - Hermiona pocałowała przyjaciela w nos.
- Yhh, no to zostały nam tylko dwa eliksiry dla ludków ze szkoły - posmutniała Elena.
- Ale za to jakie zajebiste!! Zobacz jaki mój ma sexy kolor - krzyknęła Miona. Leni zajrzała do jej kociołka i krzyknęła " Ojeeeeeej, jaki sweet". Hermiona nalała do fiolki swój eliksir, który miał kolor jasnoróżowy i mienił się kolorami tęczy, niczym posypany brokatem. Blondynka też przelała swój eliksir do fiolki i krzyknęła:
- Zagrajmy w butelkę! - wyszczerzyła swe białe ząbki. Wszystkie sześć zgrabnych tyłków zasiadło znowu w okręgu.
- Ja kręcę pierwsza, bo jestem dziewczynką! - krzyknęła Pansy, biorąc do ręki pustą butelką po Ognistej. Elena w tym czasie przywołała kolejną butelkę.
- Ale ja też jestem dziewczynką - Hermiona udała zasmucenie.
- To będziesz druga - Pansy pokazała jej język. Miona nadal udawała smutną.
- A jak na mnie nie wypadnie?
- Ooo, no to będziesz... kiedy będzie twoja kolej - wszyscy zaczęli się śmiać. Parkinson zakręciła butelką i wypadło na Draco.
- Pyyytanie, czy zadanie, złamasie? - zapytała, jak na grzeczną dziewczynkę przystało.
- Dlaczego złamasie? To nie fajny jestem? - Draco posmutniał, a Blaise w pocieszającym geście poklepał go po ramieniu, robiąc minę "Ktoś cię musiał uświadomić". Malfoy teatralnie westchnął.
- Dawaj, zadanie! - zawołał hardo. Parkinson uśmiechnęła się diabolicznie.
- Pocałuuuuj.... Hermionkę! W usta - czarnowłosa wyszczerzyła ząbki. Malfoy i Granger zrobili przerażone miny.
- Ja pasuję - krzyknęła dziewczyna. Elena wepchnęła jej butelkę Ognistej do ręki i odezwała się do niej nieco pijanym tonem:
- To jego kolej, nie możesz spasować, siostrzyczko - zaśmiała się, a za nią Blaise. Malfoy wzruszył ramionami i cmoknął szybko Granger, ta nawet nie zauważyła zbliżającego się do niej blondyna.
- Fuj, Malfoy mnie pocałował - wykrzywiła usta w grymasie, a potem pociągnęła spory łyk bursztynowego płynu. Draco wylosował Elenę.
- Pytanie!!! - wykrzyknęła uradowana, zanim Malfoy zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Dlaczego nazwałaś Granger siostrzyczką? - lekko prychnął.
- Bo to moja kuzynka!! Wspaniale, nieee?! - krzyknęła i rzuciła się na Hermionę, mocno ją tuląc.
- Leni... twoje cycki wciskają mi oczy do oczodołów - dało się słyszeć piskliwy głos przyduszonej Granger. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- No, ale jak to? - zapytał skołowany blondyn. Blondynka pokazała mu język i sama zakręciła. Wypadło na Blaise.
- Ja też pytanko, moja Elianko - zrymował brunet.
- No to Diabełku, powiedz mi... kogo mój tatuś najbardziej nienawidzi?
- Yyy.. Pottera i Longbottoma. Hahahah, dwie gryfońskie ofiary. Bez obrazy Pottuś - pomachał w jego stronę ręką. Potter kiwnął głową, a El oddała butelkę Blaise'owi. Chłopak wylosował Hermionę.
- Miooonuś, kochasz mnie? - zapytał.
- Hej, jeszcze nie powiedziała, że chcę pytanie, baranie! - oburzyła się brunetka.
- Nie czujesz, że rymujesz - zanucił Draco.
- No dobrze, Diabełku, niech będzie pytanko - Herm uśmiechnęła się słodko.
- No ja to tylko chciałem wiedzieć, czy... kurwa, miałaś wziąć zadanie - Blaise udawał, że się obraził. Założył ręce na klatce piersiowej i zrobił dziubek.
- Tak, Blaise, kocham cie - zaśmiała się Granger, po czym wyrwała chłopakowi butelkę z ręki. Wylosowała Harry'ego.
- Wybrałeś pytanie, Harry? Wspaniale! - Hermiona klasnęła w dłonie. Harry próbował protestować, ale zrezygnował widząc zaciętą minę Granger.
- Z kim straciłeś swe dziewictwo? - zapytała dosadnie. Harry otworzył szeroko buzię.
- Ty, Granger... na pewno dziewictwo? - wtrącił roześmiany Malfoy. Hermiona kiwnęła w jego stronę głową, robiąc przy tym śmieszną minę.
- Robaczku, zamknij tą buzię! Nie wypada w towarzystwie roztegowywać mordki, to takie nie sexyyy - mruknęła Hermiona. Potter zamknął usta i wyszeptał zawstydzony:
- Z... Juliettą Hanberg
- HAHAHAHAH, ja pierdole Potter!! Ty ogierze - wykrzczał Malfoy, Zabini turlał się po podłodze ze śmiechu.
- Przecież ona jest z pięć lat od nas starsza! - Gryfonka nie mogła uwierzyć.
- Dajcie już spokój, teraz Harry kręci - Pansy podała mu butelkę.
I graliby pewnie tak do samego rana, gdyby w pewnym momencie do gabinetu nie wrócił Snape.
- O, tatuń - Elena podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Severus patrzył na wszystkich przerażony.
- Ellie? Ile butelek wzięłaś? - zapytał nagle.
- W chu... znaczy, chyba z 5, ale wiem że mnie kochasz i nie będziesz się złościł - uśmiechnęła się uroczo. Snape pokręcił głową, a potem kazał wszystkim iść spać. Kiedy wszyscy opuścili jego gabinet, usiadł w swoim fotelu i nalał sobie Ognistej.
- Ona musi być taka po Kathrin, na pewno ma to po niej... - westchnął.