Wasza Hal ♥
Barman już z daleka zauważył nadchodzące dziewczyny. Miał ochotę schować się pod blatem, ale nie mógł, w końcu był w pracy. Zrezygnowany westchnął i do sześciu szklaneczek nalał Ognistej Whisky. Postawił je na barku w momencie, kiedy grupka znalazła się przy nim. Hermiona rozszerzyła oczy.
- Dla nas? - pisnęła szczęśliwa Elena. Chłopak kiwnął głową i szybko odszedł na drugi koniec barku, by zatopić się w rozmowie z Lavender Brown. Leni zrobiła smutną minkę, ale szybko pocieszyła się alkoholem. Wszyscy zatopili się w rozmowie i alkoholu, kiedy dostrzegli na twarzy Hermiony szatański uśmiech. Nie spodobał on się chłopakom, natomiast dziewczyny były zaintrygowane i jednocześnie dziwnie pobudzone.
- Mów! - zarządziła Pansy, ale Miona pokręciła głową, zeskoczyła ze stołka i pobiegła przed siebie. Po chwili jednak wróciła, dopiła swoją Ognistą i znowu zniknęła. Harry zdezorientowany zamrugał oczami, a Elena głośno westchnęła. Najpierw opuścił ich barman, a teraz Hermiona. Usiadł na krzesełku barowym i podparła głowę na dłoni.
- Czuję się jak sierota - westchnęła. Nikt jednak nie ciągnął wątku, więc niepocieszona dziewczyna kontynuowała z własnej woli.
- Najpierw opuścił na barman, a teraz moja Miona. O, patrzcie! Woli gadać z tą Brown niż z nami... W czym ona jest lepsza ode mnie?! - teatralnie zawyła Leni. Nikt nie zdążył jej odpowiedzieć, bo jak burza wparowała Hermiona, krzycząc:
- Mam!! - stanęła obok Malfoy'a i zaśmiała się pod nosem. Niesforny kosmyk włosów opadł jej na czoło, ale nie miała jak go poprawić, bo obie ręce trzymała z tyłu.
- Co maaaasz?! - krzyknęła natchniona Elena, zeskakując ze stołka i klaszcząc w dłonie.
- Nasze eliksiry - wyszczerzyła się Miona. - Czas je użyć! - zaśmiała się. Harry biorąc przykład z Eleny, klasnął w dłonie, czym wywołał salwę śmiechu wśród znajomych. Elena i Hermiona rozejrzały się po sali w poszukiwaniu swoich ofiar. Zgodnie wybrały dwie najodpowiedniejsze ich zdaniem osoby.
Pół godziny później w Wielkiej Sali zapanowało poruszenie, kiedy Ron Weasley ubrany w różową, zwiewną sukienkę wparował na scenę. Rude włosy miał spięte w luźnego koko na czubku głowy, na powiekach miał fioletowy cień do oczu, a usta wymalowane krwistą czerwienią. W ręku dzierżył swoją różdżkę, na czubku której widniało bladoróżowe serduszko. Weasley złapał mikrofon i wrzasnął:
- JA OD ZAWSZE KOCHAM CIĘ SYBILLO! - i za pomocą błękitnych skrzydełek wyrastających z jego pleców poszybował w powietrze. Lecąc przez Wielką Salę machał różdżką, z której leciały różowe i złote iskierki. Uczniowie ledwo stali na nogach śmiejąc się z Rudzielca. Ten niewzruszony, podleciał do Trelawney i klęknął przed nią. Profesorka zamrugała oczami i gwałtownie wciągnęła powietrze do płuc. Ronald ponownie machnął różdżką, tym razem wyczarowując pająka, który kroczył po twarzy Sybilli. Rudowłosy poderwał się na równe nogi i z głośnym piskiem, uderzył w twarz Trelawney. Kobieta odleciała do tyłu, a Weasley wybiegł z sali piszcząc jak mała dziewczynka. Hermiona osunęła się po Harrym i przykucnęła ledwo łapiąc oddech ze śmiechu. Eliksir Leni i Diabła okazał się na prawdę dobry. Nikt nie zdążył jednak odetchnąć po pokazie Weasleya, kiedy na scenie pojawił się Snape. Wszyscy wlepili w niego wzrok. Mężczyzna miął w dłoniach skrawek swojej szaty, i patrząc w podłogę zaśpiewał: <PIOSENKA KLIK>
- Chociaż mało mamy lat
tak naprawdę niewiele
choć lubimy w piłkę grać
i pojeździć rowerem
choć na wszystko mamy czas
tyle zabaw nas czeka
wiemy, że każdy z nas wyrośnie, każdy z nas
na wielkiego, wielkiego na człowieka
ref.:
bo co może, co może mały człowiek
tak jak ja albo ty
może pani, a może pan podpowie }
my zgodzimy się z tym }x2
na podwórku fajnie jest
można sobie pobiegać
można w kapsle pograć też
i pochodzić po drzewach
można łapać do swych rąk
kolorowe motyle
albo się ukryć tak by nikt nie widział nas
i polecieć do słońca choć na chwilę
ref:
bo co może,co może mały człowiek...
właśnie tyle lat co my
mają bolek i lolek
a więc może ja lub ty
odegramy ich rolę
albo któryś będzie kimś
najważniejszym na świecie
będzie miał tyle sił
dołoży wszystkich sił
aby były szczęśliwe wszystkie dzieci
ref:bo co może ,co może mały człowiek..
Śpiewając cały czas bujał się na boki, a jego tłuste włosy powiewały raz w lewo, raz w prawo. Miał lekko zachrypnięty głos. Ktoś z pierwszego rzędu odpalił zapalniczkę i bujał się na boki równo z profesorem. Dumbledore poklaskiwał w dłonie i podśpiewywał pod nosem słowa piosenki. Po chwili złapał McGonagall za rękę, a zaraz za nią czworo uczniów i zrobili kółeczko. Severus skończył śpiewać i rzucił do mikrofonu:
- Cienkujeeee! - uciekł ze sceny wpadając do kółka stworzonego przez dyrektora i Minerwę.
W tym samym czasie Elena z przekrzywioną w bok głową wpatrywała się w ojca.
- Nie wiem czy mam się za niego wstydzić, czy być z niego dumna - zaśmiała się.
- Wyluzował nieco - rzucił beztrosko Malfoy, a Hermiona odparła dumnie.
- Dzięki nam, Malfoy! - blondyn uśmiechnął się do niej. Hermiona patrząc na profesora jak na małe dziecko westchnęła głośno.
- Ej! Zróbmy karaoke! Co wy na to? - ożywiła się nagle Pansy, która prawie usnęła oparta o blat barku. Wszyscy zaaprobowali jej pomysł i już po chwili ustalili z Dumbledore'm, że dobiorą się w pary i wykonają jakieś utwory. I tak zanim Hermiona zdążyła się zorientować, była w parze z Malfoyem. Znowu. Po raz drugi dzisiejszego wieczoru miała z nim śpiewać. Westchnęła i upiła duży łyk whisky. Na scenę wbiegła szczęśliwa Elena, a za nią Blaise. Dziewczyna pomachała zebranym i podeszła do mikrofonu. Zaśpiewała swoją ulubioną piosenkę <KLIK>, potem na scenie pojawiła się Pansy z Harrym, w piosence <KLIK>. Jako ostatni na scenie pojawili się Hermiona i Draco. Zaśpiewali <KLIK>, widać było, że poniosła ich muzyka, dlatego też kiedy piosenka dobiegła końca, kiwnęli do siebie głowami i po chwili rozpoczęli kolejną piosenkę <KLIK>. Bawili się wspaniale, każde z nich miało świetne wyczucie rytmu i doskonały ruch sceniczny. Publiczność szalała, a oni śpiewali uśmiechając się do siebie. Pierwszy raz panowała między nimi taka idealna, niczym niezmącona zgoda. Kiedy bal dobiegł końca, cała szóstka ruszyła do swoich pokoi. W jednym z korytarzy, Pansy zatrzymała się gwałtownie i pisnęła cicho:
- Jaki słodki kiciuś! - zawołała wskazując na czarną plamę po ścianą.
- Yyy - wydukał Harry, patrząc to raz na czarnowłosą, to raz pod ścianę.
- Ojej! Rzeczywiście! Jaki słooooodziaak! Kici srici, choooć!- Hermiona kucnęła i próbowała przywołać zwierzątko, które nie reagowało na jej słowa. Oburzona wstała gwałtownie i rzuciła pod nosem:
- Głupi futrzak - założyła ręce na piersi i zrobiła obrażoną minę.
- A może jest ranny i dlatego nie podchodzi? - pisnęła przerażona Pans.
- Albo stracił słuch i nie podchodzi bo nie słyszy? - podłapała Elena zakrywając usta dłonią.
- A może to nie jest kot i nie podchodzi bo to zwykła szata? - zironizował Draco, który nie wiadomo kiedy znalazł się pod ścianą i trzymał w dłoni czarną szatę. Dziewczyny obraziły się na blondyna i ruszyły do swoich dormitoriów, nie czekając na nikogo. Chłopcy dogonili ich, ledwo hamując uśmiechy napływające na ich usta. Harry zaoferował się, że odprowadzi Parkinson, toteż skręcili w stronę lochów, a Elena i Blaise koniecznie chcieli odprowadzić Hermionę i Dracona, więc ruszyli z nimi w stronę PW Prefektów. Kiedy znaleźli się pod drzwiami do PW, Leni rzuciła się na kuzynkę i wyściskała ją. Chłopaki podali sobie ręce i Blaise ruszył w stronę lochów. Elena podążyła za nim, a Hermiona machała blondynce krzycząc:
- No! To buźka jutro! Pa! - i razem z Draco weszła do środka.
- Serio, Granger? - zaśmiał się blondyn.
- Co znowu? - jęknęła zrezygnowana. Malfoy popatrzył na nią i kręcąc głową poszedł do swojego dormitorium.
- Cienkujeeee! - uciekł ze sceny wpadając do kółka stworzonego przez dyrektora i Minerwę.
W tym samym czasie Elena z przekrzywioną w bok głową wpatrywała się w ojca.
- Nie wiem czy mam się za niego wstydzić, czy być z niego dumna - zaśmiała się.
- Wyluzował nieco - rzucił beztrosko Malfoy, a Hermiona odparła dumnie.
- Dzięki nam, Malfoy! - blondyn uśmiechnął się do niej. Hermiona patrząc na profesora jak na małe dziecko westchnęła głośno.
- Ej! Zróbmy karaoke! Co wy na to? - ożywiła się nagle Pansy, która prawie usnęła oparta o blat barku. Wszyscy zaaprobowali jej pomysł i już po chwili ustalili z Dumbledore'm, że dobiorą się w pary i wykonają jakieś utwory. I tak zanim Hermiona zdążyła się zorientować, była w parze z Malfoyem. Znowu. Po raz drugi dzisiejszego wieczoru miała z nim śpiewać. Westchnęła i upiła duży łyk whisky. Na scenę wbiegła szczęśliwa Elena, a za nią Blaise. Dziewczyna pomachała zebranym i podeszła do mikrofonu. Zaśpiewała swoją ulubioną piosenkę <KLIK>, potem na scenie pojawiła się Pansy z Harrym, w piosence <KLIK>. Jako ostatni na scenie pojawili się Hermiona i Draco. Zaśpiewali <KLIK>, widać było, że poniosła ich muzyka, dlatego też kiedy piosenka dobiegła końca, kiwnęli do siebie głowami i po chwili rozpoczęli kolejną piosenkę <KLIK>. Bawili się wspaniale, każde z nich miało świetne wyczucie rytmu i doskonały ruch sceniczny. Publiczność szalała, a oni śpiewali uśmiechając się do siebie. Pierwszy raz panowała między nimi taka idealna, niczym niezmącona zgoda. Kiedy bal dobiegł końca, cała szóstka ruszyła do swoich pokoi. W jednym z korytarzy, Pansy zatrzymała się gwałtownie i pisnęła cicho:
- Jaki słodki kiciuś! - zawołała wskazując na czarną plamę po ścianą.
- Yyy - wydukał Harry, patrząc to raz na czarnowłosą, to raz pod ścianę.
- Ojej! Rzeczywiście! Jaki słooooodziaak! Kici srici, choooć!- Hermiona kucnęła i próbowała przywołać zwierzątko, które nie reagowało na jej słowa. Oburzona wstała gwałtownie i rzuciła pod nosem:
- Głupi futrzak - założyła ręce na piersi i zrobiła obrażoną minę.
- A może jest ranny i dlatego nie podchodzi? - pisnęła przerażona Pans.
- Albo stracił słuch i nie podchodzi bo nie słyszy? - podłapała Elena zakrywając usta dłonią.
- A może to nie jest kot i nie podchodzi bo to zwykła szata? - zironizował Draco, który nie wiadomo kiedy znalazł się pod ścianą i trzymał w dłoni czarną szatę. Dziewczyny obraziły się na blondyna i ruszyły do swoich dormitoriów, nie czekając na nikogo. Chłopcy dogonili ich, ledwo hamując uśmiechy napływające na ich usta. Harry zaoferował się, że odprowadzi Parkinson, toteż skręcili w stronę lochów, a Elena i Blaise koniecznie chcieli odprowadzić Hermionę i Dracona, więc ruszyli z nimi w stronę PW Prefektów. Kiedy znaleźli się pod drzwiami do PW, Leni rzuciła się na kuzynkę i wyściskała ją. Chłopaki podali sobie ręce i Blaise ruszył w stronę lochów. Elena podążyła za nim, a Hermiona machała blondynce krzycząc:
- No! To buźka jutro! Pa! - i razem z Draco weszła do środka.
- Serio, Granger? - zaśmiał się blondyn.
- Co znowu? - jęknęła zrezygnowana. Malfoy popatrzył na nią i kręcąc głową poszedł do swojego dormitorium.